niedziela, 14 lipca 2013

Rowerek treningowy i basen

Rowerek treningowy bardzo przydał się w rehabilitacji.
Z początku trening trwał 2-5 min bez obciążenia, stopniowo wydłużałam czas aż do 20 min dziennie. Przy prędkości początkowej 2-7 km/h i końcowej ok. 12-15km/h. Przez pierwsze 2 tygodnie ćwiczyłam zupełnie bez obciążenia, następne 3-4 tygodnie na 1 stopniu obciążenia, później na stopniu 2. Pokonany dziennie dystans nie przekraczał na żadnym etapie rehabilitacji 4-5km.
Rowerek ma tą zaletę, że nogi nie obciążamy całym ciężarem ciała.

Basen jest kolejną godną polecenia sprawą.
W wodzie łatwiej wykonywać wszelkiego rodzaju ruchy, począwszy od ruchów "biernych" wywołanych falowaniem wody. Z basenu korzystałam 2-3 razy w tygodniu po 1h. Był to basen typu aqua park wyposażony w wanny jakuzzi bardzo pozytywnie wpływające na ruchomość nogi oraz w tzw. rwącą rzekę, która znacznie pomaga w pływaniu bez dużego wysiłku. W wodzie łatwiej wykonywać wszelkiego rodzaju podskoki, wymachy itd. Chociaż wydaje się, że nie męczymy się zbytnio "zakwasy" na drugi dzień na pewno tego nie potwierdzą :)

Rehabilitacja cd. - ćwiczenia z gumą

Aby rozruszać stopę dobrze jest nogę 1-2 razy dziennie wymoczyć gdyż pod wodą łatwiej wykonywać wszelkiego rodzaju ruchy góra-dół, prawo-lewo. Woda nie powinna być zbyt ciepła bo noga jest opuchnięta.

W ćwiczeniu zgięcia stopy pomocna jest guma gimnastyczna (taśma). Można ją kupić w sklepie sportowym lub w supermarkecie (koszt 10-40 zł). Guma dostępna jest w kilku stopniach trudności, ja wybrałam średnią o długości 1,5m. Zaletą gumy jest to że stwarza opór, na którego siłę sami mamy wpływ.

Zestaw ćwiczeń wybrałam sama w oparciu o artykuły, który można znaleźć w sieci. Ćwiczenia dobierałam na własną odpowiedzialność, samodzielnie decydowałam również o częstotliwości ich wykonywania.
Chciałabym w tym miejscu poinformować, iż o rodzaju wykonywanych ćwiczeń każdorazowo powinien decydować lekarz ortopeda, wyznaczając odpowiednie zabiegi rehabilitacyjne. Każda kontuzja jest inna, nie w każdym przypadku taki sam zestaw ćwiczeń może okazać się pomocny. Trzeba mieć więc na uwadze, że decydując się na wykonywanie któregoś z tych ćwiczeń robimy to na własną odpowiedzialność.

Począwszy od 3-4 tygodnia po zdjęciu gipsu rzez 4 tygodnie codziennie starałam się wykonać 2 serie następujących ćwiczeń z pomocą gumy:

1. stajemy obydwoma stopami na środku gumy, każdy z jej końców chwytamy ręką i naciągamy, stajemy delikatnie na palcach i powoli wracamy do pozycji w której obydwie stopy są oparte całą powirzchnią o podłogę (10 powtórzeń)

2. siadamy na podłodze nogi wyprostowane w kolanach (siad prosty), zginamy gumę na pół i w środek wkładamy nogę, którą będziemy ćwiczyli, końce gumy przekładamy pod stopą drugiej nogi tak żeby ją stabilizować, unosimy palce ćwiczonej nogi w kierunku naszej głowy (nie odrywając nogi od podłoża) i powoli rozluźniamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

3. siadamy na krześle, gumę zginamy na pół i w pętlę wkładamy ćwiczoną nogę, drugą nogą przydeptujemy końce gumy, końce gumy chwytamy ręką przeciwną do ćwiczonej nogi, palce przyciągamy w górę i powoli rozluźniamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

4. siadamy na podłodze nogi wyprostowane w kolanach (siad prosty), zginamy gumę na pół i w środek wkładamy nogę, którą będziemy ćwiczyli, końce gumy przekładamy pod stopą drugiej nogi tak żeby ją stabilizować, odginamy stopę na zewnątrz pokonując opór gumy i powoli wracamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

5.  siadamy na krześle, gumę zginamy na pół i w pętlę wkładamy ćwiczoną nogę, drugą nogą przydeptujemy końce gumy, końce gumy chwytamy ręką przeciwną do ćwiczonej nogi, stopę odginamy na zewnątrz i powoli wracamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

6. siadamy na podłodze nogi wyprostowane w kolanach (siad prosty), krzyżujemy kolana, zginamy gumę na pół i w środek wkładamy nogę, którą będziemy ćwiczyli (ta, która jest niżej), końce gumy przekładamy pod stopą drugiej nogi tak żeby ją stabilizować, odginamy stopę do wewnątrz pokonując opór gumy i powoli wracamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

7.  siadamy na podłodze nogi wyprostowane w kolanach (siad prosty), zginamy gumę na pół i w środek wkładamy nogę, którą będziemy ćwiczyli, końce gumy chwytamy obydwiema rękami, zginamy stopę w dół pokonując opór gumy i powoli wracamy (10 powtórzeń dla każdej nogi)

8. stajemy, związujemy pętlę z gumy wokół nóg, odchylamy jedną nogę 10 razy w prawo i wracamy, to samo z drugą nogą. Następnie 10 razy do przodu i 10 razy do tyłu naprzemiennie 1 i 2 nogą.
 Aby wykonać ostatnie ćwiczenie musimy być w stanie przez moment ustać na chorej nodze (w moim przypadku było to możliwe ok. 4-5 tygodnia po zdjęciu gipsu.

9. Ćwiczenia równowagi bez gumy, stanie po 10 sekund na każdej nodze.

Przy wszelkiego rodzaju ćwiczeniach pamiętać należy, że organizm daje sygnały co można a czego nie można zrobić i tych naturalnych granic nie należy przekraczać. Trzeba zaufać swojemu ciału, unikać przeciążenia i niepotrzebnego bólu. Najważniejsze są chęci i systematyczność.



Chodzenie o kulach - częściowe obciążanie chorej nogi

Po zdjęciu gipsu zmienił się również sposób chodzenia o kulach ponieważ nogę mogłam częściowo obciążać. Po ok. 5 dniach od zdjęcia gipsu zaczęłam stąpać na chorą nogę przy minimalnym obciążeniu.

Proces chodzenia wygląda następująco:
1. obydwie kule przesuwamy razem z chorą nogą do przodu opierając się jednocześnie na obydwu rękach tak by nogi zbytnio nie obciążać
2. nogę zdrową przesuwamy przed linię kul i przenosimy na nią ciężar ciała

Ułatwieniu ulega także proces wchodzenia i schodzenia po schodach:

Do góry (znacznie prościej niż w dół):
1. przysuwamy obie kule do krawędzi schodów i wspieramy się na rękach wchodząc zdrową nogą na wyższy stopień
2. przenosimy ciężar ciała na zdrową nogę, wciągamy kule na wyższy stopień i dostawiamy chorą nogę

W dół
1. spuszczamy kule na niższy stopień wraz z chorą nogą przenosimy ciężar ciała na ręce
2. dostawiamy zdrową nogę

Ponieważ nie dźwigamy na rękach całego ciężaru ciała nie męczą się one już tak bardzo.

Po 1,5-2 tygodni mogłam chodzić z pomocą 1 kuli, co znacznie ułatwiło kwestie przenoszenia talerzy, czy też szklanki z napojem.

CHODZENIE O 1 KULI W PRZYPADKU KONTUZJI LEWEJ NOGI

1. Kulę trzymamy w ręce prawej (ręka przeciwna do chorej nogi), na tą rękę przenosimy ciężar ciała
2. Kula wraz z chorą nogą wędruje w przód
3. Następnie dołącza zdrowa noga wyprzedzając linię kul, przenosimy ciężar na zdrową nogę

PO SCHODACH

Do góry
1. dosuwamy kulę trzymaną w prawej ręce (ręka przy zdrowej nodze) do krawędzi schodów
2. wchodzimy zdrową nogą na wyższy stopień
3. wciągamy kulę na wyższy stopień i dostawiamy chorą nogę

Na dół
1. spuszczamy kulę trzymaną w ręce przeciwnej do kontuzjowanej nogi na niższy stopień i dostawiamy chorą nogę
2. schodzimy na niższy stopień zdrową nogą i na tą nogę przenosimy ciężar ciała

W dalszym ciągu na zakupach przydaje się plecak i luźne ławo zakładane spodnie.
Noga po zdjęciu gipsu jest opuchnięta, a kostka praktycznie niewyczuwalna. Trudno więc założyć inne skarpety niż zbyt duże bawełniane z naciętym ściągaczem lub cienkie skarpetki frotte o 2 numery za duże.
Problem jest z butami. Wszystkim paniom tak jak ja połamanym w zimie polecam szerokie i wygodne miękkie zamszowe botki, w suche dni obuwie sportowe luźno zasznurowane. W cieplejszym okresie mogą to być tenisówki lub nawet sandały byleby dosyć dobrze stabilizowały stopę (w mojej ocenie lepsze jest pełne obuwie).

Po zdjęciu gipsu - rehabilitacja "po polsku" lub jak kto woli "zrób to sam"

Po zdjęciu gipsu pierwszą rzeczą którą miałam ochotę zrobić było wymoczenie i solidne wymycie chorej nogi w ciepłej wodzie z mydłem. Zmycie pomarańczowej warstwy ochronnej nie było łatwe ale w końcu się udało. Z całej nogi obsypywała się również wysuszona skórka (obsypywała się około tygodnia), przydał się więc dobry balsam nawilżający. Po pierwsze dlatego, że nawilża po drugie sam proces jego wmasowania pobudza krążenie co się bardzo przydaje. Noga w kilku miejscach miała widoczne przekrwienia powstałe od ucisku gipsu, które zeszły po około 2 tygodniach.

Kolejnym priorytetem było dla mnie rozruszanie kolana. Kolana bardzo mi brakowało przez ostatnie tygodnie głównie przy siedzeniu. Usiadłam więc na fotelu i bardzo powoli starałam się zgiąć kolano do kąta prostego. Nie było tak źle jak mogłoby się wydawać... do momentu aż z fotela trzeba było wstać. Wyprostowanie nogi w kolanie wiązało się z bardzo dużym bólem. Nie było jednak innej możliwości kolano trzeba na powrót rozruszać. Starałam się więc przez 2-3 dni siadać i zginać nogę w kolanie coraz bardziej a następnie ją prostować po kilka razy co 1-2h, efekty były szybko zauważalne chociaż bólu było sporo.
Przy jego rozruszaniu w dalszym czasie pomocny okazał się rowerek treningowy, ustawiony w pozycji bez obciążenia. Z rowerka korzystałam stopniowo przez pierwsze dni po 2-5 minut/dzień z niewielką prędkością 4-7 km/h. Rowerek ma tą zaletę że siedząc na nim nie obciążamy nadmiernie nogi a jednocześnie pedałując wykonujemy pełne zgięcie w kolanie.

Zdjęcie gipsu.

Po długich 6 tygodniach w gipsie i wybraniu ponad 40 zastrzyków zapobiegających nadmiernej krzepliwości krwi przyszedł w końcu ten długo wyczekiwany moment.

Lekarz podjął decyzję, że gips zdejmiemy i zobaczymy na zdjęciu RTG czy kości dobrze się zrastają.
Samo zdjęcie gipsu trwało kolo 5 minut. Pielęgniarka z pomocą maszynki do cięcia gipsu nacięła go wzdłuż całej nogi w dwóch miejscach a następnie za pomocą szczypiec rozchyliła gips. Watę w szczelinach przecięła następnie nożyczkami i w końcu noga była wolna :) Chociaż cała pomarańczowa (to jakiś środek używany do odkażania przy zabiegach nie znam się na tym ale pewnie zapobiega przed zakażeniami) i pomarszczona sypiąca się skórka na całej powierzchni.

Pielęgniarka przezornie uprzedziła mnie żeby nogi starać się na razie nie zginać bo po pierwsze nie wiadomo czy nie wróci do gipsu za chwilę, a po drugie będzie z pewnością bolało po tak długim czasie bezruchu.
Udałam się więc na zdjęcie RTG w dalszym ciągu o dwóch kulach nie stąpając na chorej nodze, ciesząc się, że noga jest "dziwnie lekka".

Po powrocie z RTG okazało się na szczęście, że noga zaczęła się prawidłowo zrastać (cały proces trwa podobno kilka miesięcy a nawet rok) i mogłam wrócić do domu bez gipsu. Mogłam też usiąść z częściowo zgiętą w kolanie nogą. Lekarz obejrzał stopę i prosił o próbę przyciągnięcia palców do siebie a następnie od siebie. Po takim długim okresie bezczynności nie było to wcale łatwe. Wróciłam więc do domu z zaleceniem ćwiczenia samodzielnie w domu zgięcia w krótkich seriach po 10 razy, co 1-2h i z 5-tygodniowym chorobowym. Poruszać w dalszym ciągu miałam się o 2 kulach, stopniowo w niewielkim stopniu obciążając lewą nogę. Kontrolę wyznaczono po 3 tygodniach.

wtorek, 2 lipca 2013

Co robić z nadmiarem czasu przy trudnościach z poruszaniem?

W dzisiejszym zabieganym świecie trudno czasem zauważyć jaki jest dzień tygodnia, wszystkie dni są podobne do siebie, dom - praca, praca - dom itd. Po złamaniu nogi zdałam sobie na powrót sprawę, że tydzień składa się z poszczególnych dni, dni z godzin a godziny z minut ;)

Coś z tym czasem trzeba robić żeby nie zwariować, chociaż pewne ograniczenia są.
Ja jestem młodą osobą, która nie ma na głowie całego gospodarstwa domowego i dzieci. Na codzień większość czasu spędzam więc poza domem, dojazd do pracy i praca stanowią większość tego czasu, po powrocie do domu jestem zmęczona i muszę się wyspać, żeby następnego dnia wstać rano. Tym bardziej trudno było mi się pogodzić z "unieruchomieniem".

Moje propozycje na długie tygodnie w gipsie to:
- nadrobienie zaległości czytelniczych (przez 10 tygodni przeczytałam kilkanaście książek) i filmowych
- samodzielna nauka języków obcych z pomocą materiałów dostępnych w Internecie (w moim przypadku był to język angielski i niemiecki, które na codzień wykorzystuję w pracy)
- układanie puzzli (ułożenie 2000 elementów zajęło mi 2 tygodnie, powstał fantastyczny obrazek, który wisi obecnie w antyramie na ścianie)
- mimo wszystko spacery, chociażby krótkie, na ile siła rąk pozwoli (chwili na świeżym powietrzu nic nie zastąpi). Na zakupy warto wybrać się z plecakiem bo nie zajmuje rąk i nie przeszkadza w poruszaniu się o kulach.
- generalne porządki oczywiście tam gdzie jesteśmy w stanie dosięgnąć bez drabiny i krzesła (tempo może zbyt szybkie nie jest ale przecież nigdzie się nie spieszymy prawda?)
- prasować też można (dla chcącego nic trudnego)
- pieczenie babeczek, ciasteczek, ciast co kto lubi (zajmuje czas a efekt jest pyszny)
- odpoczywanie - w końcu trochę lenistwa jest jak najbardziej usprawiedliwione ;)

Ponoć człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi...a przecież wszyscy jesteśmy inteligentni więc do dzieła :)
W gipsie można robić wszystko, co tylko można w gipsie robić.

czwartek, 27 czerwca 2013

Jak wytrzymać z gipsem?

Łatwo nie było...ale od początku

Przede wszystkim gips jest dosyć ciężki i do tego ciężaru na początku trudno się przyzwyczaić.
Zdecydowanie brakuje kolana i możliwości zgięcia nogi.
W związku z tym, że chodzimy o kulach brakuje również wolnej ręki.

Kiedy noga  gipsie pozostaje ułożona na płasko przez dłuższy czas lub gdy na przykład przebywamy długo w pozycji pionowej bywa, że noga puchnie. Jest to zapewne związane z utrudnionym procesem krążenia krwi.  

Absolutnie nie należy zapominać lub rezygnować z przyjmowania zastrzyków przeciwzakrzepowych! Nie jest to sprawa przyjemna ale po kilku próbach ich samodzielne wykonanie nie sprawia żadnych problemów, a trzeba pamiętać, że mogą one uchronić nawet przed śmiercią!!!

Pomaga uniesienie nogi i ułożenie jej np. na poduszce. Zauważyłam, że gdy spałam z nogą ułożoną na poduszce ("jaśku") rano nie była tak bardzo opuchnięta. Podobnie siedząc dobrze jest oprzeć nogę np. na stołku z poduszką.

Jeśli chodzi o pozycję wygodną do spania najprościej jest leżeć na plecach, chociaż ja osobiście nie lubię w ten sposób spać. Można oczywiście spać na boku tylko trzeba się przyzwyczaić. W moim przypadku np. śpiąc na lewym boku opierałam prawą zgiętą nogę na lewej w gipsie. Na boku prawym lewa noga pozostawała odchylona do tyłu. Kłopotliwe jest obracanie z boku na bok ale można usiąść i wtedy łatwiej zmienić stronę.

Co do dominującego powszechnie przekonania, że noga pod gipsem swędzi. Akurat w moim przypadku nie potwierdzam. Być może szczęściem w nieszczęściu była zima więc temperatura znośniejsza.

Jeśli chodzi o ubiór polecam spodnie dresowe, luźne i wygodne, które swobodnie można założyć na gips oraz luźne, za duże skarpety :)

Po dłuższym czasie w gipsie noga w niektórych miejscach może boleć od ucisku spowodowanego gipsem. Natomiast generalnie przestrzeni w gipsie po dłuższym czasie mamy więcej gdyż unieruchomiona noga nie pracuje, przez co mięśnie się osłabiają i noga trochę chudnie.

sobota, 2 marca 2013

Sztuka kąpieli :)

Rzecz podstawowa tradycyjnego gipsu zamoczyć nie można.

Z nogą w gipsie trudno korzystać z wanny, czy też brodzika samodzielnie. Istnieją specjalne osłony na gips chroniące przed zamoczeniem, ja osobiście z nich jednak nie korzystałam.

Nie stanowi problemu umycie włosów, gdyż można to swobodnie wykonać w pozycji stojącej (opierając się na 1 nodze) samemu, pochylając się nad wanną, brodzikiem. Do umycia reszty ciała znakomicie sprawdzi się spora miska. Dla mnie był to najwygodniejszy i najbezpieczniejszy sposób kąpieli samodzielnej. Choć oczywiście nie tak przyjemny jak pełna kąpiel pod prysznicem lub w wannie pełnej wody.


Gojenie szwów

Po operacji oczywiście rana została zaszyta. Żeby była możliwość obserwacji procesu jej gojenia, a także możliwość zdjęcia szwów lekarze wycinają w gipsie specjalne okienko :) Gips jest tak nacięty, że można ten fragment odchylić i odsłonić dojście do rany. Możliwa jest więc dezynfekcja rany i zmiana opatrunku.

Może się zdarzyć, tak jak w moim przypadku, że gips będzie zbyt ciasny. Noga będzie wtedy delikatnie drętwieć, palce mogą sinieć lub wyczuwalne są tzw. "mrówki". Na to też jest sposób. Gips można poluzować. Lekarz, jeśli uzna za konieczne może naciąć gips na całej długości i delikatnie go rozchylić, a następnie zagipsować poszerzony opatrunek nową warstwą gipsu.

Chodzenie o kulach

Tak więc przez następnych 6 tygodni miałam poruszać się o kulach, co wcale nie jest taką prostą sprawą.
Miałam do dyspozycji kule łokciowe, które wymagają większej siły rąk niż te pachowe.

Sam mechanizm przemieszczania nie jest zbyt skomplikowany i przypomina troszkę skoki kangura :)
Kolejność jest następująca:

  1. Najpierw przesuwamy do przodu 2 kule ustawiając je przed sobą obie w jednej linii
  2. Następnie wykonujemy podskok na zdrowej nodze (chora noga uniesiona) i przemieszczamy się w przód.
O czym warto pamiętać: powierzchnia, na której stawiamy kule powinna być sucha, szczególnie uważać trzeba na śliskich nawierzchniach bo kule tracą przyczepność np. kafelki, panele itp., a także na nawierzchni pochyłej. Nie powinno się również stawiać jednej kuli wyżej, a drugiej niżej.

Do chodzenia w taki sposób szybko na szczęście można się przyzwyczaić. Jedynym utrudnieniem na samym początku są jednak bolące dłonie.

Oczywiście o kulach można również pokonać schody. Jednak tutaj obowiązuje kilka zasad bezpieczeństwa.

Dobrze jeżeli może nas ktoś asekurować. Osoba taka powinna iść zawsze przed nami, przodem do nas.

WCHODZENIE
  1. Stajemy przodem do schodów, kule dosuwamy możliwie blisko do pierwszego stopnia
  2. Opierając się na kulach wskakujemy zdrową nogą na wyższy stopień (noga chora pozostaje w powietrzu odgięta w tył)
  3. Kule wędrują na następny stopień schodów itd.
SCHODZENIE

  1. Stajemy na krawędzi schodów, kule opuszczamy na niższy stopień
  2. Chorą nogę spuszczamy nad niższy stopień, utrzymując ją w powietrzu, uginamy lekko zdrową nogę w kolanie
  3. Zeskakujemy zdrową nogą na niższy stopień itd.
Zdecydowanie łatwiej schodzić, gdyż jak mawiała pani pielęgniarka: "W dół pomaga matka grawitacja, w górę przeszkadza ojciec ciężar"

W zapamiętaniu kolejności pomaga natomiast sformułowanie: "Zdrowa pierwsza do nieba, chora pierwsza do piekła"

Uważać trzeba również zmieniając kierunek poruszania, a więc w czasie obrotów. Nie wolno krzyżować kul ze sobą.

czwartek, 28 lutego 2013

A jednak konieczna operacja :(

Ze zdjęcia rtg wynikało, że nogę trzeba poskładać operacyjnie :( Na taką informację przygotowana nie byłam. A dalszym biegiem wypadków dosyć zaskoczona.

Akcja nabrała tempa, badania krwi, kroplówka i oczekiwanie na zabieg.
Ponieważ znieczulenie podpajęczynówkowe nie zadziałało konieczne było pełne uśpienie,
Wada - więcej możliwych skutków ubocznych, większe obciążenie dla organizmu.
Zaleta - nie pamiętam nic z przebiegu całej operacji począwszy od nałożenia maseczki z tlenem, aż do miłej pobudki po wszystkim :)

Operacja trwała ok. 2h, a kości połączono płytką i 4 śrubami mikrokorowymi. Efekt - 9 szwów i blizna na ok. 8 cm. Gips udowy na 6 tygodni.

Dokładny opis złamania to: "złamanie kostki bocznej podudzia lewego z tylnym zwichnięciem stopy i złamaniem krawędzi tylnej piszczeli."

Pierwszą dobę po operacji spędziłam na łóżku. Z wyraźnym przykazaniem aby nie wstawać w ogóle dopóki gips nie wyschnie i sączki nie zostaną zdjęte. Była więc królewska niedziela z jedzeniem i niestety łazienką w łóżku.

Fantastyczne było natomiast to, że od momentu zakończenia operacji nie bolało :)


Jak to się zaczęło?

Na początku były schody... A schody były oblodzone, a więc śliskie. Skoro śliskie to oczywiście łatwo było się poślizgnąć. A jak już się człowiek poślizgnął, dalej był upadek i jego dość bolesny skutek.

Skutek był taki, że nie było możliwe wstanie na nogi, żadnym sposobem. Dwie osoby wzięły mnie więc pod rękę i pomogły stać opierając się na zdrowej - prawej nodze. Na miejsce zdarzenia było oczywiście wzywane pogotowie ratunkowe, które przyjechało dość szybko bo po 10-15 min.

Pierwsze objawy złamania i skręcenia stawu skokowego to:
  • tępy ból w okolicach kostek,
  • uczucie drętwienia i puchnięcia stopy i łydki (ciężka noga),
  • niemożliwość wstania na chorej nodze.
Ponieważ noga puchła rozpięłam czym prędzej buta (kozaka) bojąc się, że później zdjęcie będzie niemożliwe. Efekt zaskoczenia biegiem wypadków i obawy o to co się stało powodował, że ból nie był na tyle silny żeby nie można było wytrzymać. Nie wiem czy ze strachu, czy z zimna przez kilka minut się trzęsłam.

Pierwszej pomocy udzielono mi w karetce. Dokładnie obejrzano nogę, uwolniono ją z ubrań i unieruchomiono za pomocą szyny owiniętej bandażem. Adrenalina działała na tyle, że nie były potrzebne środki przeciwbólowe w czasie transportu. Zapadła decyzja o przewiezieniu mnie do szpitala na oddział ortopedyczny chociaż wciąż miałam nadzieję, że noga złamana nie jest.

Transport do szpitala trwał może 0,5h a na swojej nodze miałam okazję wyczuć każdy najmniejszy wertep i dziurę w drodze. Procedura przyjęcia do szpitala standardowa, wywiad i skierowanie na pierwsze zdjęcia rtg.

Witam wszystkich połamanych i poskładanych :)

Jeżeli trafiłeś/trafiłaś na tego bloga to prawdopodobnie szukasz informacji o złamaniu lub zwichnięciu stawu skokowego. Skoro tak, to prawdopodobnie albo sam jesteś ofiarą podobnego urazu albo ktoś kogo znasz takiego doznał.

Ten blog nie jest blogiem specjalisty z zakresu ortopedii. Jest blogiem pacjenta, który swoje złamanie stawu skokowego przeżył i chce się podzielić odczuciami i spostrzeżeniami na poszczególnych etapach leczenia.
Na chwilę obecną noga co prawda się zrasta ale to nie koniec tej bolesnej przygody... Bo na początku trzeba wspomnieć, że złamanie stawu skokowego do przyjemnych i szybkich w leczeniu nie należy.

Celem bloga będzie również podkreślenie, że w procesie leczenia bardzo ważne jest nastawienie pacjenta.
Choć prawdę powiedziawszy moment, w którym moje złamanie mnie dopadło był chyba najgorszym z możliwych i plany na 3 miesiące wywrócił do góry nogami. Mimo wszystko dobry humor udało mi się zachować.

Ale po kolei :)